“A bag full of ashes” – list od Aslı Erdoğan

asliRozstrzeliwani, paleni żywcem, a także umierający z ran i głodu, to los mieszkańców 100 tysięcznego miasta Cizre, w tureckim Kurdystanie. Armia Turecka wiele tygodni prowadziła tam operację przeciwko Kurdom. O wstrząsających wydarzeniach we wschodniej Turcji napisała do nas Aslı Erdoğan – turecka dziennikarka, pisarka i aktywistka, która do niedawna mieszkała w Krakowie.

[english version below]

 

Dziesiąty lutego to data, która nieodwołalnie zmieniła mój los. Tej nocy wzięłam udział w ogromnej konferencji pokojowej zorganizowanej przez “Naukowcy dla pokoju”  (Academicians for Peace) oraz “Pisarze dla pokoju” (Writers for Peace). Wygłosiłam cięte przemówienie reprezentujące pisarzy. Podczas konferencji oglądałam krótki dokument o Cizre, małym miasteczku, które było bombardowane przez turecką armię od grudnia, a mieszkańcy od miesięcy żyli pod godziną policyjną, bez dostępu do jedzenia, wody, elektryczności itd. Policja strzelała do każdego, kto spróbował wyjść na zewnątrz, nawet do dzieci. Osobiście pisałam artykuł o 10-letniej dziewczynce, która została śmiertelnie postrzelona, gdy błagała policję o pozwolenie, by przewieźć swojego rannego ojca do szpitala. Ojciec również zmarł, z powodu utraty krwi.

W krótkim filmie z Cizre widziałam jak grupa cywilów, głównie kobiet i dzieci z dwoma starszymi mężczyznami, wierząc wezwaniu policji opuszcza swoje schronienie, machają białymi flagami, a następnie padają strzały. Żołnierze ROZSTRZELALI ich wszystkich. Nie może pozostać taki sam po obejrzeniu tej sceny!

Tej samej nocy, dwóch pracowników naukowych również wygłosiło mowy nawołujące Turcję do zaprzestania okrucieństw. Teraz siedzą w więzieniu, a prokurator żąda od 5 do 7 lat! W ostatni wtorek nasz prezydent osobiście groził “terrorystycznym pisarzom” i zadeklarował, że będziemy traktowani gorzej niż zwierzęta. Czekam na policję od czasu jego groźby, aresztowania pierwszych pracowników naukowych, potem prawników; noc za nocą, teraz już dziesiątą pod rząd.

W nocy dziesiątego lutego trwała wielka operacja w Cizre, trzy piwnice rannych zostały spalone. Choć nikt nie zna dokładnej liczby ze względu na stan ciał, to zakłada się, że razem 167 osób zostało spalonych żywcem. Ze względu na to, że większość ciał nie była nawet w stanie, który pozwalał na przekazanie ich rodzinom (wszystkie prochy były wymieszane), jedynie “szczęśliwcy” dostali kilka kości i prochy jako pozostałości po ich dzieciach. W jednej z piwnic lekarze znaleźli spaloną żuchwę należącą do 10 lub 12-letniego dziecka. Szacuje się, że od 20 do 30 dzieci zostało spalonych żywcem.

Młoda kobieta, redaktorka naczelna kurdyjskiej gazety, Azadiya Welat zadzwoniła do swoich znajomych dziesiątego lutego, mówiąc, że jest lekko ranna i ukrywa się w piwnicy. Od tego czasu nie było od niej żadnej wieści! Ani wieści, ani ciała!

Przepraszam, że napisałam Wam tylko małą część tego, co się wydarzyło. Nikt nie ma pełnego oglądu sytuacji odkąd dziennikarze nie są wpuszczani do Cizre, które teraz jest w całkowitej ruinie. Relacje świadków mówią, że obecnie władze sprowadziły maszyny budowlane. Dzień i noc zacierają ślady, wyrzucając pozostałe szczątki do rzeki Tygrys.

W moim ostatnim artykule pisałam o matce, której wręczono woreczek z prochami jej 21-letniej córki. Była wdzięczna, że ma co złożyć do grobu.

[english]

February 10th has been a date which changed my fate irreversibly. That night, I attended a huge peace meeting in a theater, organized by ‘Academicians for Peace’ and ‘Writers for Peace’. I delivered a very poignant speech representing the writers. In that meeting,I watched a short documentary on Cizre, a small town the Turkish military has been bombing since December and the inhabitants have to live under fill curfew for months, with no Access to food, water, electricity etc and the police shooting at anyone trying to go out, even at children. (I had personally written of a 10 year old girl, shot to death while pleading to police for permission to take her wounded father to the hospital. The father also died of blood loss.)In that documentary, the civilian deaths only in Cizre were given around 250,until the end of January. In a short documentary on Cizre, I watched a group of civilians, mainly women and children with two old men, believing in the call of police,leaving their shelter waving their white flags, all MACHINE GUNNED. (No one can stay the same after watching that scene!)

The same night, two academicians also delivered a speech calling Turkey to stop the atrocities. Now they are in jail,the prosecutor asking for 5-7 years! Last Tuesday, our President personally threatened ‘’the terrorist writers’’ and declared that we will be treated worse than animals. I have been waiting for police since histhreat and the arrest of first academicians, then lawyers,, night after night, now 10th in a row.

On the night of February 10th, there was a huge operation in Cizre, three cellars full of wounded people were burnt. A total of 167 people, though no one knows the exact number due to the state of the corpses, were burnt alive. Only a few bones or bags of ashes were handed over to the luckier families as their deceased children, since majority of the corpses were not even in a state to be delivered to the families, as their ashes got mixed together. In one of the cellars, a completely burt lower jaw has been found by the Doctors Committee, belonging to a 10, 12 year old child. An estimated number of 20 to 30 of those burnt alive were children.

The editor in chief of the Kurdish paper, Azadiya Welat, a young woman called her friends on February 10th, saying that she is slightly wounded and taking refuge in a cellar. No news from her since then! No news, no corpse!

Sorry to have written to you only a small portion of what has happened. Nobody knows the full extent since journalists still have trouble in accessing to Cizre, now totally in ruins. Many witnesses say that the machines are working day and night, dumping the last human remains into the river Tigris.

In my last article, I have written about a mother, who was handed a bagful of ashes as her 21 year old daughter, and she was grateful at least to have something to put in a grave.